
Wzrok zanurzony w otchłani | recenzja „Wzgórza psów”
Opowiem wam historię o trójce rodzeństwa, (…) to będzie długa historia i skończy się źle jak każda prawdziwa historia. Tymi słowami rozpoczyna się pięcioodcinkowy mini-serial polskiej produkcji od Netflix – „Wzgórze psów” bazujący na książce o tym samym tytule autorstwa Jakuba Żulczyka. Początek pierwszego odcinka pełni swego rodzaju rolę aktu zerowego historii, zarys przeszłości wprowadza widza w klimat, fabułę i ideę twórców. Silne emocje towarzyszące tajemniczej zbrodni są jak lawina, która ciągnie się za jednym z głównych bohaterów – Mikołajem (Mateusz Kościukiewicz) i mieszkańcami Zyborka aż 18 lat. Serial wyreżyserowany został przez Jacka Borcucha przy współpracy z Piotrem Domalewskim, który również odpowiedzialny był za scenariusz tym razem w duecie z autorem książki.
Akcja „Wzgórza psów” dzieje się we wspomnianym Zyborku – lokacji o wyjątkowo małomiejskim klimacie, która wypełnia pełne wyobrażenie o niedużym miasteczku powiatowym. Głównymi bohaterami serialu jest małżeństwo Mikołaja i Justyny (Jaśmina Polak) Głowackich oraz ojciec Mikołaja – Tomasz Głowacki (Robert Więckiewicz). Reżyser obsady – Nadia Lebik skomponowała świetną ekipę aktorską, która lśni nie tylko na pierwszym planie. Postaci drugoplanowe, epizodyczne czy statyści nie budzą żadnych zastrzeżeń, w aspekcie „kadrowym” jest poczucie dobrze wykonanej roboty.
Wróćmy jednak do najważniejszej trójcy. Mikołaj z Tomaszem tworzą chaotyczny duet, którego emocjonalna dawka wydarzeń z przeszłości (jak również tych równoległych) napędza do coraz to intensywniejszych działań. Mimo dominującej roli obu męskich postaci to rola Justyny jest tą najbardziej kluczową. Świetnie zagrana przez Jaśminę Polak postać jest jedną z nielicznych „outsiderek” dla hermetycznego środowiska Zyborka. Będąca dziennikarką śledczą, a jednocześnie partnerką życiową Mikołaja ma siłę sprawczą w odkrywaniu kolejnych kart mrocznych tajemnic historii „Wzgórza psów”. Jej funkcja oraz kręte losy przypomina postać Kate Macer (Emily Blunt) z „Sicario” Denisa Villeneuve. To właśnie za sprawą Justyny widz ma okazję podejrzeć wydarzenia, prześledzić losy postaci i poniekąd wczuć się w jej rolę. Podobieństw jest więcej, bo podobnie jak Kate, Justyna jest najbardziej pozytywną (bądź dobrą) postacią tej historii i podobnie też jej działania choć ambitne i nacechowane pozytywnie mają niemalże zerowy efekt.
Ciasne kadry i przeróżne zabiegi autorstwa Piotra Uznańskiego są doskonałe i stanowią najmocniejszy aspekt techniczny serialu. Specjalistyczne ujęcia zarówno malowniczych miejsc w okolicach Zyborka, jak również sposób przedstawienia poszczególnych scen, czy to dynamicznych, czy to tych bardziej statycznych są bardzo jakościowe. Dla operatora to kolejny udany projekt po „Forście” i „Warszawiance”. Niestety dużo gorzej jest z dźwiękiem, obok którego nie można przejść obojętnie. Trudno stwierdzić, czy problem ten ma swoje źródło w sposobie nagrywania dźwięku, czy leży po stronie postprodukcyjnej. Fantastyczna muzyka, która idealnie oddaje ducha historii niestety wielokrotnie zagłusza dialogi, a efekty dźwiękowe przebijają się przez kolejne kwestie. Trudności z wyłapywaniem poszczególnych wypowiedzi są zauważalne szczególnie w drugiej części serialu. Mimo tego, ścieżka muzyczna w połączeniu z kadrami tworzy oniryczny wręcz nastrój, który wciąga i jest jednym z „jaśniejszych” elementów serialu. Warto dodać, że na początku ostatniego odcinka przedstawiono niezwykle udaną animację, która w ciekawy sposób wyjaśnia nam pewne kwestie związane z makabrą sprzed lat.
„Wzgórze psów” ma zasadniczo dwa główne wątki. Jeden z nich to mroczna tajemnica przeszłości, w której odkrycie najbardziej zaangażowany jest Mikołaj. Druga zaś to polityczne życie lokalnej społeczności Zyborka. Obie linie fabularne prowadzone są w sposób równoległy, a początkowo też są w równie trafny sposób egzekwowane. Niestety kłopoty pojawiają się w późniejszej fazie rozwoju ścieżki politycznej, która nabiera lekko naiwnych i niepewnych twistów, a koniec końców rozczarowuje swoim zakończeniem. Na szczęście bardzo dobrze prowadzona tajemnica brutalnego morderstwa została poprowadzona w sposób niezwykle intrygujący, a co za tym idzie, poniosła luki i problemy scenariuszowe pozostałych wątków.
Marcin Telega