Duchy, zjawy i tajemnice Wałbrzycha | recenzja 2 pierwszych odcinków serialu „Czarne stokrotki”

Debiutujące na BNP Paribas Warsaw SerialCon „Czarne stokrotki” od Canal+ to pierwszy polski serial wpisujący się w ramy gatunku mystery thriller. Produkcja, której twórcy od samego początku pokazują widzowi swoje zamiłowanie do dzieł takich jak „Stranger Things” czy „Z Archiwum X”, to wyjątkowo świeży, nowatorski tytuł na rodzimym serialowym rynku, sprawnie łączący zarówno tajemnicę, atmosferę grozy, jak i rodzinny dramat, będący punktem zapalnym dla wszystkich nadchodzących wydarzeń.


Życie ambitnej geolożki, Leny (Karolina Kominek), już wkrótce miało nabrać zupełnie nowych barw – wymarzona podróż na Antarktydę była dla utalentowanej naukowczyni przypieczętowaniem obfitującej w sukcesy kariery. Bajkowe plany głównej bohaterki w mgnieniu oka rujnuje jednak zaledwie jeden telefon – to informacja o zaginięciu jej nastoletniej córki, z którą kobieta od lat nie utrzymywała kontaktu. Od tej pory, jedynym celem bohaterki staje się odnalezienie dziecka, a co za tym idzie – powrót do rodzinnego Wałbrzycha, który z czasem zdaje się kryć o wiele więcej tajemnic, niż mogło jej się wydawać. W miejscu swojej młodości, Lena zmuszona jest do konfrontacji ze swoim byłym partnerem, Markiem (Dobromir Dymecki) i jego nową rodziną, oraz do współpracy z lokalną policją, której funkcjonariuszem jest jej dawny znajomy, Rafał (Dawid Ogrodnik). W sprawie zaginięcia nic nie jest jednak oczywiste, a z czasem Wałbrzych odkrywa przed bohaterką swoje najmroczniejsze strony.

„Czarne stokrotki” wcale nie potrzebują dużo czasu, aby oczarować widza swoim nietypowym klimatem, mroczną zagadką, i co dotychczas rzadko spotykane w polskim serialu – zjawiskami paranormalnymi, jakie w nowej produkcji Canal+ pełnią kluczową rolę w powrocie Leny do Wałbrzycha. Główna bohaterka, która zmaga się na co dzień z wieloma emocjonalnymi problemami, trafia do miejsca, w którym lęk o córkę miesza się z niewygodnymi wspomnieniami, ale i halucynacjami, jakie pomimo swojej diabolicznej strony, mogą naprowadzić ją na rozwiązanie niejednej zagadki. 

Genialna warstwa wizualna, spowite szarością zdjęcia, zaskakująco jakościowe efekty specjalne i zgrabnie wykreowany wątek kryminalny to zaledwie początek magii „Czarnych stokrotek”, które wzbudzą sympatię szczególnie wśród fanów serialu „Dark” czy „Stranger Things”. Mimo zaginięcia młodej Ady (Alicja Wieniawa-Narkiewicz), to grana przez Karolinę Kominek Lena znajduje się w samym centrum opowiadanej historii – to jej największe lęki, problemy, kontrowersyjne decyzje rozpędzają cały fabularny przebieg, tworząc z niej bohaterkę nieszablonową, wielowymiarową i przy tym ciężką do natychmiastowego polubienia. Alternatywę dla jej wątku stanowi zaś postać Rafała, oraz jego podejrzanie zaangażowanego w śledztwo chłopaka, Luki (Piotr Żurawski) – ich perfekcyjnie dobrany duet jest tu odskocznią od mrocznej pierwszoplanowej narracji i wprowadza do scenariusza nieco lżejszy pierwiastek błyskotliwego humoru. 

„Czarne stokrotki”, mimo wiodącego wątku rozwiązania przerażających zagadek Wałbrzycha, to wręcz przede wszystkim opowieść o mocy matczynej miłości, która pomimo wielu lat separacji, wciąż jest największą siłą napędową Leny. Pośród wszystkich ról społecznych, jakie do tej pory pełniła, słowo „matka” absolutnie definiuje jej postępowanie z pierwszych dwóch odcinków serialu. Karolina Kominek przeprowadza nas przez największe lęki swojej postaci, budząc współczucie, empatię, nie oceniając nieraz trudnych wyborów głównej bohaterki. 

Najnowsza serialowa premiera od Canal+ rozbudza wielkie nadzieje, iż w końcu doczekaliśmy się w Polsce produkcji, która z całą pewnością może rywalizować z prawdziwymi klasykami gatunku mystery thriller. „Czarne stokrotki” znajdą uwielbienie nie tylko wśród fanów historii dzieciaków z Hawkins, ale tak naprawdę wszystkich, którzy coś w swoim życiu utracili – dawną relację, dziecięce marzenia, poczucie zgody z samym sobą. Tajemnice, jakie od wielu lat kryje w sobie Wałbrzych, dzięki przyjazdowi Leny wreszcie wyjdą na światło dzienne, a wraz z nimi także wiele innych, rodzinnych sekretów, jakich nawet sama bohaterka nie chciałaby nigdy poznać. Bo, jak przed seansem zapewniają nas sami twórcy, prawdziwe tajemnice kryją się w końcu głęboko pod powierzchnią.

„Czarne stokrotki” dostępne są na Canal+ od 3 stycznia.

Mary Kosiarz