„Każdy projekt jest najważniejszy” | wywiad z Tomaszem Włosokiem
Na BNP Paribas Warsaw SerialCon miłośnicy polskich seriali mieli okazję obejrzeć pierwsze 2 odcinki „Edukacji XD” dla Canal+ na podstawie prozy Malcolma XD, w której po raz kolejny w głównych rolach występują Tomasz Włosok i Michał Balicki. Podczas festiwalu udało nam się porozmawiać z Tomaszem Włosokiem, czyli serialowym Malcolmem, o jego artystycznej drodze, dotychczasowych projektach i serialach, które go inspirują.
Mary Kosiarz: Tomek, jesteś świeżo po promocji swojego najnowszego filmu, czyli „Kulej. Dwie strony medalu”, gdzie wcieliłeś się w postać bardzo mocną, charakterną i też wymagającą. A teraz wracasz do „Edukacji XD” i Malcolma, który na ekranie wciąż dojrzewa i jest właściwie zupełnym przeciwieństwem Jurka. Ile jest w Tobie z jednego i drugiego bohatera?
Tomasz Włosok: Pewnie po trochu z każdego. Z jakiegoś powodu jesteśmy dobierani do tych ról, albo przynajmniej ja tak robię. Wiadomo, że to jest potem obudowane formą, szukamy też, jak ci bohaterowie mogą się w różnych sytuacjach zachowywać, ale pewne lęki czy podejście do niektórych spraw albo trzeba zrozumieć, albo po prostu w sobie mieć. Czasem nie chodzi nawet o bronienie ich, tylko zrozumienie, dlaczego tak postępują. Wtedy myślę, że jest się wiarygodnym.
Mary Kosiarz: Mówisz o zrozumieniu tych postaci, z którymi spędzasz w końcu mnóstwo czasu w procesie przygotowania i na planie. Wspominałeś też, że rola Jurka znajdowała się na szczycie Twojej listy marzeń. To jest tak, że Ty wracasz po jakimś czasie do swoich projektów, czy jesteś na premierze, oglądasz raz i potem zamykasz ten rozdział?
Tomasz Włosok: Raczej zamykam. Ciężko mi się do nich wraca, bo za każdym kolejnym razem, gdy zdarzało mi się któryś z tych filmów oglądać po raz kolejny, zauważałem coraz więcej błędów. Dlatego nie robię sobie tego za często.
Mary Kosiarz: Czyli masz problem z docenieniem siebie?
Tomasz Włosok: Nie wiem, to chyba nie jest nawet kwestia docenienia… W przypadku Jurka coś już zostało zweryfikowane, wykonaliśmy zadanie. Wiesz, wiadomo, że nie dogodzi się wszystkim – jednym będzie się to podobało bardziej, drugim mniej i to jest ekstra. Ale w jakimś takim ogólnym zarysie nie miałem poczucia wstydu. Natomiast kiedy zaczynam się zagłębiać w swoją pracę, zauważam wtedy coraz więcej błędów. A zawsze to, co tworzę wygląda lepiej w mojej głowie, niż jak to później oglądam. Hehe. I dlatego wolę to zostawić i pozwolić filmowi żyć własnym życiem.
Mary Kosiarz: A ja jednak trochę pociągnę temat i docenię Ciebie, bo przez wielu jesteś w końcu uważany za jednego z najlepszych aktorów młodego pokolenia, co wiem, że wiele razy już wypierałeś. To wynika z Twojej skromności, czy może z tego, że wciąż czekasz na tę jedną rolę życia?
Tomasz Włosok: To jest taki rodzaj roboty, w którym zawsze czekasz na coś kolejnego. Każdy kolejny projekt jest tym najważniejszym. Masz taki ogromny ładunek adrenaliny i endorfin, kiedy coś realizujesz, kiedy na to czekasz i ostatecznie się z tym konfrontujesz. Potem wracasz do domu, tam oczywiście czekają inne wyzwania, ale wraca życie, wraca spokój. I oczywiście jest cudownie. Potem znów praca, znów adrenalina. To rozstraja organizm. Głównie głowę. Dodatkowo z tą pracą wiąże się takie nienasycenie twórcze. Ciągle stawiasz sobie wyżej poprzeczkę. W związku z tym ja chyba jeszcze długo będę sobie tę poprzeczkę stawiał i myślał o tym kolejnym projekcie i jego poziomie trudności. À propos docenienia siebie i dyskusji o skromności… Z jednej strony nazywanie siebie skromnym już jest o ego. Jak jestem to dzięki, a jak nie – też to jakoś przeżyję.
Mary Kosiarz: Domyślam się, że nie jest to łatwe – jednego dnia z grania potężnego charakteru, jakim był Jerzy Kulej czy Jan w „Zielonej Granicy”, wracasz do domu i ten magiczny świat nagle znika. Jak Ty sobie z tym radzisz? Był taki bohater, który został z Tobą naprawdę na długo?
Tomasz Włosok: Zawsze zostają, do momentu, w którym wałkujemy ten temat po premierze. Powoli wątek filmu o Kuleju gdzieś tam odpływa, bo wszystko, co miało się wydarzyć już jest za nami, dlatego jestem w przeddzień momentu, w którym wezmę to, odłożę na półkę i pewnie długo nie będę do tego wracał. Oprócz oczywiście miłych wspomnień, ciepłego myślenia o tym, co wszyscy przeżyliśmy, tworząc ten film.
Jerzy Kulej był rolą do tej pory najważniejszą, ale tak jak wspomniałem wcześniej – każda następna pewnie będzie najważniejsza.
Mary Kosiarz: Żadnych projektów nie żałujesz?
Tomasz Włosok: Może nie zawsze podejmowałem najlepsze decyzje, ale niczego się nie wstydziłem. Żadnego projektu, w którym brałem udział nie żałuję, bo one wszystkie były lekcją i w dużym stopniu ukształtowały mnie artystycznie.
Mary Kosiarz: Pozwolę sobie na taką uwagę do Ciebie jako do aktora i też do człowieka. Bije z Ciebie taka wręcz dziecięca radość z tego co robisz, i to jest bardzo widoczne na ekranie. Też wspominałeś o tym, że od dzieciństwa to aktorstwo gdzieś w Tobie było. Jakbyś je zdefiniował? Czym ono jest dla Ciebie? To wciąż jest taka zabawa?
Tomasz Włosok: Tak, i nie chciałbym żeby to się zmieniło. Zmieniają się narzędzia, przez to, że dojrzewamy, chcemy opowiadać o innych rzeczach. Ta przysłowiowa zabawa, która kiedyś polegała na odgrywaniu ról dalej jest tym samym i nie mam zamiaru zmieniać tego nastawienia. Wiem, że stoję na straży tego, o czym opowiadam, dlatego ta zabawa niesie za sobą pewną odpowiedzialność. I w perspektywie czasu mam nadzieję, że też mądrość.
Mary Kosiarz: W związku z tym, że znajdujemy się na pierwszym w Polsce festiwalu seriali, chciałam Cię też zapytać o postać serialową, która najbardziej Cię inspiruje.
Tomasz Włosok: Kurde, ten Ted Lasso mocno mi chodzi po głowie. Fajnie by było, gdyby ludzie byli tacy jak on. Może i pogubieni, ale czujni i nieoceniający. Zwyczajnie cieszący się z życia, z tego, co ich spotyka. Wyciągający lekcje z błędów, po prostu posiadający refleksje. Fajny to jest bohater, z którym chce się empatyzować.
Mary Kosiarz: I ty też taki jesteś?
Tomasz Włosok: Nie mnie oceniać! Ale jeżeli będą to czytać producenci tego albo podobnego serialu to tak, jestem! (Śmiech) Dla takiej roli mogę być i fajny, i empatyczny. Polecam się. Tomasz Włosok.
fot. Maks Małota