Mężczyzna z walizką | recenzja serialu „Dzień Szakala”

Jeżeli kochacie kino o agentach specjalnych i nieuchwytnych mordercach na zlecenie, to Brian Kirk przygotował dla Was coś naprawdę specjalnego. Przyjemnością jest oglądać Eddiego Redmayne’a obsadzonego w dość niekonwencjonalnej dla jego urody roli. Hipnotyzuje spojrzeniem, ale zabija precyzją – „Dzień Szakala” dostępny w serwisie SkyShowtime to must-watch na zimowe wieczory!


Jak odnaleźć człowieka z walizką, który nie zostawia po sobie śladów a w swojej profesji jest najlepszym z najlepszych? Szukać go należy właśnie po tej perfekcji – i doskonale wie to Bianca (Lashana Lynch), specjalistka od snajperów i broni. Podąża ona tropem Szakala (Eddie Redmayne) w szaleńczym wyścigu po całym świecie, jednak najważniejszy trop zdaje się odkryć w Irlandii Północnej. To stamtąd trafia na Białoruś i odnajduje walizkę podobną do tej, którą udaje się uchwycić na monitoringu po zamachu na znanego niemieckiego polityka.

„Dzień Szakala” to wartki serial akcji, który potrafi zaciekawić, jednak to nie fabuła w nim jest najważniejsza – nie jest ona bardzo odkrywcza, ponieważ powiela to, co znamy z serii o Jamesie Bondzie i innych tego typu produkcjach. Z pewnością urozmaiceniem jest przedstawienie historii z dwóch perspektyw: ściganego oraz ścigającej. Poznajemy ich prywatne życia, które trzeba powiedzieć nie różnią się od siebie – zarówno Bianca, jak i Szakal ukrywają przed bliskimi swoje zawodowe życie. Różnica jest taka, że Szakal robi to, co robi, żeby móc na koniec poświęcić czas bliskim, zaś Bianca poświęca czas z bliskimi, by robić to, co ją naprawdę kręci. Doskonałą pracę wykonali twórcy, o których stanowczo za rzadko się mówi, a którzy sprawiają, że produkcja jest naprawdę dobra na wielu poziomach, a nie tylko aktorsko.

Poświęćmy dlatego trochę czasu muzyce, bo jestem przekonana, że gdy każdy kto będzie oglądał ten serial, będzie co chwila chciał złapać za telefon, by shazamować kolejne pojawiające się utwory. Doskonale wyważona ścieżka dźwiękowa sprawia, że muzyka jest tłem dla historii i fabuła nie cierpi na tym, a jedynie zyskuje. Klasyki mieszają się z nowymi twórcami, sprawiając, że naprawdę każdy znajdzie na tej serialowej playliście coś dla siebie.

Estetykę, nie tylko tę muzyczną widać w każdym obrazie i serial zawdzięcza to Natalie Humphries, odpowiedzialnej za kostiumy. Rzadko mówi się o tym aspekcie w kontekście innym niż produkcje historyczne, jednak to w jaki sposób ubrani są bohaterowie jest tu naprawdę wyjątkowe. Biała sukienka Nurii (Úrsula Corberó) czy zielony płaszcz Bianci kradną sceny swoją mięsistością materiału, tworząc naprawdę ładny obraz.

I na koniec Eddie Redmayne – jeżeli znaliście go jedynie jako aktora, grającego „grzeczne” role, dajcie mu szansę się wykazać. Brawa dla Sachy Garret, reżyserce castingu, która odważyła się na taki ruch, bo właśnie takich nieoczywistych obsadzeń w kinie potrzebujemy.

Kinga Majchrzak